Jeżeli wyjdziemy z założenia, że samorząd to bardzo skomplikowana firma, to musimy być gotowi na to, że spory procent jego pracy da się wkrótce zautomatyzować. Ta wizja jest jak najbardziej realna i musimy być na nią gotowi − mówi Grzegorz Frugalski, Sekretarzem miasta Sosnowiec, w rozmowie z Marleną Moliszewską-Gumulak, dyrektor ds.rozwoju Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej im. Jerzego Regulskiego.


Tekst ukazał się w Magazynie Rynek Inwestycji: 
https://rynekinwestycji.pl/wp-content/uploads/2023/08/RI-32.pdf

Przez świat przetacza się dyskusja na temat szans i zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją, głównie w kontekście wykorzystania jej w biznesie. A co z samorządami i administracją publiczną?
− Wychodzę z założenia, że na tę chwilę AI to wciąż jest jedynie forma oprogramowania. Jeżeli spojrzymy na to szerzej, to widać jednak, że już teraz sztuczna inteligencja narzuca nam różne rozwiązania, czy to w zakresie rozwoju, zapobiegania pewnym problemom, czy też codziennej pracy. Wszyscy wiemy, jak zmieniło się nasze życie po wynalezieniu maszyny parowej. Myślę, że przed nami kolejny wielki skok cywilizacyjny. Jeszcze nie wiemy, jakie będą skutki tej rewolucji. Nie można jej demonizować, ale też trzeba być świadomym zagrożeń, jakie może ze sobą nieść.

Czy samorządowcy są już gotowi na to, że pewne usługi mogłyby być wykorzystane z użyciem AI? Wydaje się, że mogłoby to zaoszczędzić dużo czasu i wpłynąć na kreatywność.
− W wielu polskich samorządach wciąż rozmawia się o tym tylko teoretycznie. Sztuczna inteligencja to nadal otwarta książka. AI może wnieść bardzo dużą wartość, ale trzeba mieć konkretne rozwiązania, wiedzieć, jaki jest cel we wdrażaniu tego typu narzędzia, w samorządzie liczy się przecież każdą złotówkę. Nowe technologie można wykorzystywać np. do robienia zdjęć, aby tworzyć mapy i automatyzować sposoby naliczania opłat. To już się dzieje. AI stanowi świetne narzędzie do analizowania zmian zagospodarowania przestrzennego. Wymaga to jednak wprowadzenia wejściowych danych przez człowieka. W Lizbonie za pomocą rozwiązań sztucznej inteligencji analizuje się, jakie tereny mogą być zalane przez ocean. Już teraz da się to zrobić za pomocą specjalnych algorytmów, analizując obecne i historyczne dane. Nie oznacza to, że sejsmolodzy nagle stają się zbędni. Po prostu sztuczna inteligencja może znacznie przyśpieszyć ich pracę.

Czy już teraz samorządy powinny wspólnie dyskutować o wykorzystaniu sztucznej inteligencji?
− Sztuczna inteligencja rozwija się na całym świecie, ważnym ośrodkiem są Chiny, gdzie systemy zmiennych zarządzają całymi miastami. Nie da się tego bagatelizować, tak jak nie da się pracować bez komputerów. W zglobalizowanym świecie nie będziemy w stanie sami zarządzać milionami spływających danych. To od nas zależy, w jaki sposób wykorzystamy dostępne, coraz bardziej innowacyjne narzędzia. Jak najbardziej powinniśmy ten proces monitorować, problemem może być oczywiście sytuacja finansowa JST. Jednak właśnie w ten sposób możemy szukać oszczędności. W ciągu dekady wykorzystanie AI będzie powszechne.

A co z zarządzaniem urzędem jako takim?
− AI będzie wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z milionami danych. Chodzi o takie dziedziny, jak systemy monitoringu, mierzenie poziomu wód, poziomu zanieczyszczeń, monitoring transportu. Inny obszar to dziedziny nieuregulowane prawnie − tam zdecydowanie łatwiej jest działać nowym systemom. Jeśli chodzi o działanie urzędu jako takiego, moim zdaniem pójdzie to w kierunku automatyzacji pewnych codziennych zadań pracowników. Trudno mi sobie wyobrazić, że w najbliższym czasie AI zastąpi urzędników w relacjach z drugim człowiekiem.

Jakie są dziś najważniejsze wyzwania związane z wdrażaniem tych inteligentnych systemów?
− Żeby nie mówić o pieniądzach, to oczywiście otwartość myślenia. Kiedyś zmuszano nas, żeby nie pisać lewą ręką. Dziś nikomu to nie przeszkadza. Otwartość umysłu może zmienić rzeczywistość. A my niestety wciąż mamy wokół siebie wiele barier w myśleniu i funkcjonowaniu naszej administracji.

Dobrym przykładem tych barier jest np. aplikacja mObywatel. Wciąż wiele osób nie jest gotowych, żeby się nią posługiwać.
− To są naturalne procesy. Przed nami zmiana pokoleniowa. Dziś nie ma już instrukcji obsługi dołączanych do sprzętów AGD. Zniknęły i mało kogo to dziwi. Z drugiej strony ludzie wciąż oczekują np. papierowego menu w restauracji. − W dużej mierze chodzi o nasze przyzwyczajenia. Jedne urządzenia znikają i nikt po nich nie tęskni, a do innych zmian po prostu musimy się przyzwyczaić. Możemy zastanawiać się, dlaczego mielibyśmy oceniać kogoś po analizie ruchów ręki czy mimiki jego twarzy, ale jestem przekonany, że jedne z pierwszych narzędzi, jakie powstaną masowo z wykorzystaniem AI, będą służyły rekrutacji i ocenie kompetencji kandydata do pracy.

Czyli obawia się pan tego, że pójdziemy w kierunku analizy człowieka?
− Takie analizy zdolności określonych osób na podstawie zbierania danych już niedługo będą powszechne. Pytanie: czy podejdziemy do nich krytycznie, czy bezrefleksyjnie?

Jaka przyszłość czeka pracowników samorządowych w świetle nowych możliwości i rozwiązań z wykorzystaniem sztucznej inteligencji?
− Nie możemy bać się tego tematu, bo nie uciekniemy od niego. Czy ziści się wizja z filmów SF, np. humanoidalne roboty? Z technicznego punktu widzenia jest to możliwe, ale jeszcze raz przypominam, że wciąż mamy do czynienia z bardzo skomplikowaną technologią. Jeżeli wyjdziemy z założenia, że samorząd to bardzo skomplikowana firma, to musimy być gotowi na to, że spory procent jego pracy da się wkrótce zautomatyzować. Ta wizja jest jak najbardziej realna i musimy być na nią gotowi.

Więcej na temat sztucznej inteligencji i nowych technologii powiemy podczas VII Kongresu Sekretarzy!